Tak oszuści próbują ukraść pieniądze z konta. Nagrał rozmowę z fejkową pracownicą banku
Do internauty zadzwoniła "Monika" z "działu bezpiecieństwa", bo ktoś niby zalogował się na jego konto bankowe z innej miejscowości. Mówiła ze wschodnim akcentem - już wtedy powinna nam się zapalić lampka, bo to dość częste, patrząc na relacje innych internautów, ale też nie każda osoba, która tak brzmi, chce nas okraść. W tym wypadku jednak tak było.
Podszywała się pod pracownicę banku i kazała zainstalować aplikację. Internauta nie dał się nabrać
"Monika" miała przeprowadzić z nim "procedurę zabezpieczenia konta", ponieważ mógł "stracić dane osobowe oraz płatnicze" i nie chciała, by to powtórzyło się w przyszłości. Jak to próbowała zrobić? Poleciła mu zainstalowanie na smartfonie - "aplikacji szybkiej pomocy od naszego banku", czyli QuickSupport.
To legalna apka do zdalnego przejmowania kontroli nad urządzeniem, ale nie należąca do żadnego banku (kolejna lampka). Rzeczywiście może być używana przez informatyków, którzy w ten sposób na odległość mogą rozwiązać problem w telefonie, ale może być też używana przez oszustów do uzyskania dostępu do naszego konta bankowego.
Internauta znał z pewnością tę apkę, bo sam jest informatykiem (policja też ją dobrze zna i ostrzega przed nią na swojej stronie). Postanowił jednak "zagrać w grę" z oszustami i kontynuować rozmowę udając, że się dał nabrać na ich scam.
Chciał strollować "Monikę" i przyznał, że ma niedaleko do banku, to może się tam po prostu przejdzie i sprawdzi osobiście, co się stało. Kobieta jednak była nieugięta i zapewniła, że "żadna placówka banku nie posiada działu bezpieczeństwa" (tutaj powinna zapalić się trzecia lampka, bo to niemożliwe), dlatego kontaktują się telefonicznie.
Internauta też nie ustępował i powiedział, że nie może pobrać aplikacji na Androida, bo musiałby się zalogować na konto Google, a go nie ma, więc może się rozłączy, zainstaluje ją i wtedy sobie pogadają. Oszustka i na to była przygotowana - powiedziała, by poczekał chwilę, to się przełączy do działu technicznego.
I po paru sekundach po drugiej stronie słuchawki odezwał się męski głos - Artur, który pewnie siedział obok i mówił z jeszcze mocniejszym wschodnim akcentem. Ostrzegł, że jeśli nie wyrazi zgody na uzyskanie przez nich dostępu, to jego konto będzie "pod zagrożeniem", "bank nie jest w stanie ponosić odpowiedzialności za środki" i że "muszą działać natychmiast".
Internauta ściemniał, że ma na koncie "niecałe 500 zł", więc "aż tak bardzo nie jest zaniepokojony". "Artur" i na to miał odpowiedź. Powiedział, że jeśli ktoś się włamał na konto, to może zaciągać "pożyczki gotówkowe" i że podobno były takie sytuacje u innych klientów, a pieniędzy już nie dało się uzyskać.
Na koniec internauta ściemnił, że jednak i tak pójdzie do banku, by samemu zablokować dostępy, a tak poza tym, to jest informatykiem i "zna takie sposoby" i się rozłączył. Cała 10-minutowa rozmowa jest do odsłuchania niżej. Została nagrana cicho, ale jeden z użytkowników Wykopu wrzucił jej kopię w głośniejszej wersji.
Co robić w takiej sytuacji? Policja radzi, by od razu się rozłączyć i skontaktować się samemu z bankiem (tak jak właśnie chciał zrobić internauta). I pod żadnym pozorem nie instalujmy apek, bo ktoś nas o to poprosi przez telefon (z wyjątkiem tych oficjalnych do bankowości mobilnej), a także nigdy nie podawajmy nikomu naszych danych do konta!
"Prawdziwy pracownik banku nie zażąda od nas zainstalowania aplikacji do ochrony konta czy wygenerowania kodu płatności internetowej i wykonania przelewów na inne konta bankowe. Jeśli usłyszysz, że Twoje konto w banku jest zagrożone – rozłącz się i sam skontaktuj się z bankiem, najlepiej na miejscu w oddziale" – czytamy na stronie. Nie zaszkodzi też podać bankowi czy policji numeru, z którego dzwonili oszuści.