"Zwykłe buractwo". Nowy trend w polskich marketach, ludzie znaleźli "sposób" na kolejki
Pomysłowość ludzi, którym nudzi się w kolejkach w supermarketach, budzi duży niesmak. Niektórzy, żeby nie czekać zbyt długo w kolejce, "zaklepują" sobie ją, stawiając koszyk i idą dalej robić zakupy. Sprawę opisuje "Gazeta Pomorska".
Sytuację opisał czytelnik z Bydgoszczy, którego w osiedlowym markecie spotkała przykra sytuacja. – Przed jedyną kasą obsługiwaną przez pracownika, ustawiła się długa kolejka. Podeszła kobieta z pełnym koszykiem, rozejrzała się, postawiła go za ostatnim klientem i poszła dalej robić zakupy – czytamy w "Pomorskiej". – Nowy klient odstawił koszyk na bok, bo przecież nie powinien stać w kolejce zamiast człowieka i zajął to miejsce. Po chwili wróciła pani, mając w ręku tyle zakupów, że ledwo udało się jej je utrzymać i się zaczęło – dodał zaskoczony czytelnik regionalnej gazety z Bydgoszczy.
Klientka, która wróciła z rękami pełnymi zakupów, zrobiła awanturę i siłą chciała stanąć tam, gdzie wcześniej zostawiła koszyk. Ludzie jej jednak na to nie pozwolili. Byli zbulwersowani jej zachowaniem. Krzyczeli, że do kasy przychodzi się osobiście, gdy już się zrobi zakupy, a nie, "żeby zająć kolejkę w tak bezczelny sposób".
Czytaj także: https://topnewsy.pl/2207,pan-savyan-skradl-serca-internautow-chca-by-pojechal-na-eurowizje-2024– Zwyczajnie, wepchała się. Młoda dziewczyna nazwała ją "Grażyną". Starszy pan powiedział, że rozumie, gdyby zapomniała jednej rzeczy i się wróciła, zdarza się, ale nie aż tyle, to jest - jak wykrzyczał - "zwykłe buractwo" – komentował czytelnik lokalnego dziennika.
– Dla mnie to są chore sytuacje, że ludzie tak kombinują! – podsumował rozmówca "Gazety Pomorskiej".
Inna czytelniczka gazety, Maria z Torunia, wspominała sytuację, gdy stała w kolejce przed ladą z mięsem w markecie. Inna klientka po prostu zostawiła koszyk w kolejce i poszła po zakupy na inny dział.
– Wróciła i jakby stanęła tam, gdzie zostawiła koszyk. Pan, który stał za tym koszykiem, zwrócił jej uwagę, że nikt nie pilnował kolejki, bo przecież koszyk nie mógł powiedzieć, że ona tutaj stoi i on nie wie, czy tak było, czy nie. Kobieta odwróciła się na pięcie, zrobiła minę, że lepiej nie mówić, i sobie poszła obrażona na cały świat – opisała.
Niektórzy ludzie bronią takich zachowań. Twierdzą, że wynikają one z braku wystarczającej liczby personelu w sklepach. I jednoznacznie wskazują: to wina sklepów! A wy? Co o tym myślicie?