Właśnie zmieniono zarzuty dla trójki nastolatków z Opoczna. Mowa o 13-latku, 14-latku i 19-latku, którzy podpalili 20-latka, po tym, gdy się z nim pokłócili. Wcześniej najstarszy z nich podejrzany był o usiłowanie zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, teraz ma odpowiadać za zabójstwo. Jak doszło do tak okrutnej zbrodni?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Szokująca zbrodnia w Opocznie – nastolatkowie podpalili mężczyznę
Przeprowadzono już sekcję zwłok zmarłego w wyniku podpalenia 20-latka. – Prokuratura wyda postanowienie o zmianie zarzutów dla podejrzanego o ten czyn – poinformowała prokurator. Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim Dorota Mrówczyńska, 25 lipca pokrzywdzony w wyniku tego zdarzenia zmarł w jednym z warszawskich szpitali.
19-latek, podejrzany do tej pory o usiłowanie zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, ma odpowiadać za zabójstwo. Służby ustaliły, że ofiara i sprawcy nie znali się wcześniej. Policjantka w rozmowie z TVN24 wyjaśniła, że nastolatkowie wraz z 20-latkiem spożywali razem alkohol aż doszło między nimi do sprzeczki.
19-latka zdenerwowało jakieś zachowanie 20-latka. Najpierw doszło do pobicia ofiary, a potem oblania łatwopalną cieczą i podpalenia. Płonącego 20-latka ugasił za pomocą wiadra z wodą pracownik pobliskiej firmy usługowej. Na miejsce przyleciał śmigłowiec LPR, który przetransportował ofiarę do szpitala w Warszawie. Mężczyzna zmarł po trzech tygodniach walki o życie.
Trzech nastolatków skatowało 28-letniego piłkarza
O innej podobnej tragedii informowaliśmy na początku czerwca. Wówczas w szpitaluzmarł mężczyzna, który został ciężko pobity przez trzech nastolatków w Sosnowcu. Policja zatrzymała sprawców. Każdy z nich miał 16 lat. Do pobicia doszło podczas Fun Festivalu. Jak informowała telewizja Silesia Flesz TVS, mężczyzna miał interweniować ws. kłótni o e-papierosa. Właśnie wtedy miało dojść do ataku. Sprawcy kopali go po głowie.
Nikt nie pomógł, nikt z 30-tysięcznego tłumu nie udzielił mu pierwszej pomocy. Marcin Mizia, 28-letni piłkarz i pracownik służby więziennej w środę zmarł w szpitalu. We wrześniu miał wziąć ślub.
W tej dramatycznej sprawie głos zabrała jego narzeczona. Kiedy piłkarz KS Spójni Landek się wykrwawiał, nikt nie ruszył mu z pomocą. Jednak czekając na karetkę, ktoś w tłumie krzyknął "uciekajcie, bo chłopak zszedł". Było to ostrzeżenie dla sprawców pobicia. Prawdopodobnie sprawcami byli trzej 16-latkowie, którzy zostali zatrzymani w poniedziałek.