Funkcjonariusze policji w Gdańsku nie podjęli interwencji podczas głośnej imprezy alkoholowej czy przemocy domowej z agresywnym mężczyzną stwarzającym zagrożenie. Teraz tłumaczą się dlaczego. Powód jest naprawdę absurdalny. Powodem braku ingerencji jest niewystarczająca liczba patroli.
Reklama.
Reklama.
– Sytuacja w policji jest dramatyczna. Zarówno pod względem finansowym, jak i kadrowym – mówi w rozmowie z portalem trojmiasto.pl jeden z doświadczonych mundurowych.
Przypomnijmy, że w ostatnim czasie furorę w sieci zrobiło zdjęcie funkcjonariuszy policji, którzy w pełnym umundurowaniu podróżowali autobusem. Z początku mogłoby się wydawać, że to reklama stróży prawa. Po czasie okazało się, że to policjanci z Sosnowca, którzy jechali na zabezpieczenie meczu. Dlaczego wybrali taki środek transportu? Bo nie mieli sprawnego radiowozu.
Gdańsk: Przestępcy na wolności, policja nie interweniuje. Absurdalny powód
Jak się okazało, tego typu problem jest wszechobecny, a cała polska policja nie dość, że zmaga się z brakiem dofinansowania to również z brakami kadrowymi. Problem na tyle jest poważny, że między innymi w Gdańsku, do niektórych interwencji często nie wysyłano żadnych patroli. Powodem był brak dostępnych patroli. Dlaczego tak się dzieje?
– Policjanci z oddziałów prewencji zamiast być na ulicach Trójmiasta dla ludzi, jeżdżą na granicę z Białorusią. Z kolei do ochrony Naftoportu delegowani są funkcjonariusze z komisariatów, którzy w tym czasie powinni być na patrolach – zdradził jeden z policjantów w rozmowie z trojmiasto.pl. Jak się okazało, to tylko wierzchołek góry lodowej.
– Policyjne statystyki to pudrowanie trupa. Zdarzało się, że na patrole "uliczne" wciągani byli oficerowie, którzy faktycznie na ulicach się nie pojawiali. W ten sposób komisariaty raportowały "pełną gotowość" komendom, a komendy przekazywały takie dobre wieści przełożonym w "wojewódzkiej". Tymczasem patroli jak nie było, tak nie ma – podsumowała funkcjonariuszka z Gdańska.
Jak wspomnieli policjanci, zdarzają się sytuacje, kiedy po otrzymaniu wezwania do awantury na ulicy, dyżurny wpisuje w system, że nie ma kogo wysłać. Jak przyznano, w takich sytuacjach na przykład patrol wyrusza na miejsce rano, kiedy jest już dawno po wszystkim. Nie ma żadnego tematu wówczas, gdyż zgłoszenie zostało sprawdzone.
Funkcjonariusze zdradzili, że ogromny nacisk ze strony "góry" kładziony jest na legitymowanie osób pracujących "na ulicy", ale nie tylko. Cel jest prosty. Sprawia to wrażenie, "że na patrolach 'coś się dzieje' i są ludzie, którzy tym się zajmują".
– Pomimo wakatów ciągłość służby na terenie Trójmiasta jest zapewniona, wszystkie interwencje są realizowane, przy czym interwencje pilne, gdzie zagrożone jest życie i zdrowie, są realizowane w pierwszej kolejności. Policjantów z jednostek w Gdańsku, Gdyni i Sopocie codziennie wspierają funkcjonariusze z Oddziału Prewencji Policji w Gdańsku – podkreśla kom. Kamińska.
Przy okazji wytłumaczyła, że systematycznie od roku 2017 liczba etatów w polskiej policji została zwiększana ze 102 309 do 107 109.
– Przedstawianie stanu zatrudnienia poprzez wykazywanie wakatów jest nieuczciwym zabiegiem, zwłaszcza, że faktyczny stan zatrudnienia nie odbiega od stanu zatrudnienia do poprzednich lat – twierdzi policjantka.