77-letni Jan poddał się eutanazji po napadzie. Mężczyzna, który go zaatakował, bawi się na wolności

Agnieszka Miastowska

04 lipca 2024, 17:13 · 2 minuty czytania
Historia 77-letniego Jana jest naprawdę tragiczna. Mężczyzna został zaatakowany we własnym łóżku w swoim domu w Liendenhof. Doznał uszkodzenia mózgu i wielu innych poważnych obrażeń. Jego spokojna starość została tym brutalnym atakiem przerwana. Podupadł na zdrowiu i zaczął mieć trudności z mówieniem – podjął decyzję o eutanazji. Jego oprawca ma się za to dobrze i jest na wolności.


77-letni Jan poddał się eutanazji po napadzie. Mężczyzna, który go zaatakował, bawi się na wolności

Agnieszka Miastowska
04 lipca 2024, 17:13 • 1 minuta czytania
Historia 77-letniego Jana jest naprawdę tragiczna. Mężczyzna został zaatakowany we własnym łóżku w swoim domu w Liendenhof. Doznał uszkodzenia mózgu i wielu innych poważnych obrażeń. Jego spokojna starość została tym brutalnym atakiem przerwana. Podupadł na zdrowiu i zaczął mieć trudności z mówieniem – podjął decyzję o eutanazji. Jego oprawca ma się za to dobrze i jest na wolności.
Holandia – emeryt poddał się eutanazji po napadzie. Sprawca wolny Fot. Medicimage/UIG/EAST NEWS
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Emeryt nie udźwignął traumy – poddał się eutanazji

Do tragedii doszło w listopadzie tego roku. Jan Beulenkamp odpoczywał spokojnie w swoim domu w Holandii. Był w łóżku, gdy został zaatakowany przez sprawców, którzy wtargnęli do jego domu. W sieci opublikowano zdjęcia, na których widać, w jakim stanie znajdował się Jan tuż po napadzie.


Widać seniora z siniakami na twarzy i ranami szyi oraz klatki piersiowej. Po ataku Jan próbował przejść rehabilitację. Wspierała go w tym żona, dzieci oraz rzesza lekarzy i terapeutów. Było to jednak bardzo trudne – mężczyzna zmagał się z upośledzeniem mowy, częściowym paraliżem ciała i traumą.

Senior nie poradził sobie z tym. Trzy miesiące po ataku pan Beulenkamp zdecydował się na eutanazję. Otrzymał od władz holenderskich zgodę na zakończenie swojego życia. Oburza fakt, że jego oprawca w tym samym czasie cieszy się wolnością.

Jak doszło do całego ataku? Żona Jana Beulenkampa otworzyła drzwi, złodziej zagroził jej bronią palną i zażądał pieniędzy. Emerytka odmówiła, ale mężczyzna nie dał za wygraną. Wdarł się do domu i przeszukał każdy pokój.

Wbiegł po schodach na piętro domu i zastał jej męża śpiącego w łóżku. Napastnik kilkakrotnie uderzył emeryta kolbą pistoletu, zadając mu poważne obrażenia, po czym zaatakował panią Beulenkamp i uciekł z miejsca zdarzenia, zabierając ze sobą skradzioną biżuterię.

77-latek trafił do szpitala z poważnymi obrażeniami nóg, głowy i twarzy, których doznał w wyniku ataku. Jednak początkowo jego rokowania były dobre. Wykazywał pozytywne oznaki powrotu do zdrowia, już kilka dni po brutalnym napadzie – odzyskał zdolność komunikowania się i chodzenia.

Jednak jego stan nagle uległ pogorszeniu. W kolejnych tygodniach dolegliwości emeryta objęły zaburzenia mowy, problemy z koordynacją ruchową i częściowy paraliż.

– Jego stan się pogorszył i wtedy zdał sobie sprawę, że może jeszcze nie jest dobrze. [...] Jego mowa i koordynacja były upośledzone, ale był też sparaliżowany po jednej stronie – stwierdził. Ostatecznie 77-letni Jan poddał się eutanazji, a rodzina poparła go w tej decyzji.