W sieci pojawiło się nagranie z Lubawy, które podzieliło internautów – jednych rozbawiło, innych oburzyło. Wśród komentarzy pojawiło się nawet stwierdzenie o "upadku ludzkości". Zastanawiacie się czy internauci nie przesadzają w swoich opiniach? To sami zobaczcie. Na pierwszy rzut oka można się pomylić, że kobieta na smyczy prowadzi psa. Tak jednak nie jest.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nagranie z Lubawy szokuje – to nie był pies na smyczy
"Upadek ludzkości", "uśmiechnięta Polska", "świat schodzi na psy", "ludzkość już dawno upadła", "faktycznie... ostatnie pokolenie", "totalne zezwierzęcenie" – czytamy. Co wywołało aż tak skrajne emocje u komentujących?
Wszystko wydarzyło się na jednym z osiedli w Lubawie, w województwie warmińsko-mazurskim. Na filmiku nagranym przez jednego z mieszkańców początkowo możemy zauważyć postać, prawdopodobnie kobietę, która na smyczy prowadzi dużego psa.
Po kilku sekundach widać jednak, że to wcale nie pies, a człowiek za psa przebrany biega i radośnie podskakuje na smyczy. Co więcej, okazuje się, że postać krocząca na dwóch nogach także jest przebrana za psa a przynajmniej jest w futrzanym, zwierzęcym kostiumie.
Trudno dostrzec szczegóły kostiumów, ale jasne jest, że jedna z osób trzyma smycz, a druga zachowuje się jak czworonóg na spacerze. Filmik odtworzono już ponad 2,7 mln razy. W sekcji komentarzy zawrzało. Większość internautów była zszokowana tym widokiem.
Co mogło się tam stać? Pomocne mogą być artykuły z naTemat o społeczności Furries (Futrzaków) oraz Therian. Chociaż te dwie grupy odcinają się od siebie i nie lubią być ze sobą porównywane to faktem jest, że obydwie korzystają w swoim życiu z inspiracji zwierzętami, których zachowania na różne sposoby przyjmują.
Czym się jednak różnią? Therianie w swoim rozumieniu nie bawią się w przebieranki i wcale nie udają – w przeciwieństwie do społeczności "furry". Ci hobbystycznie zakładają przebrania zwierząt. Furasi mają nawet w Polsce swoje marsze i konwenty, które możecie śledzić na stronie Furteca.pl.
Bardzo prawdopodobne, że dwie osoby w przebraniach zwierząt były właśnie członkami tej społeczności, którzy po prostu spędzali czas na świeżym powietrzu. To zjawisko nie jest niczym nowym, a społeczność futrzaków można znaleźć na całym świecie. W Polsce to zjawisko raczkuje a może po prostu nie ma szans na entuzjastyczne przyjęcie.
"Furasi to ludzie, którzy upodabniają się strojem i zachowaniem do zwierząt. Nie do prawdziwych zwierząt, ale takich pluszowych postaci znanych z mang, filmów animowanych i powieści science-fiction. Stroje szyją sami, lub kupują za sumy sięgające kilku tysięcy euro. Futrzane kostiumy szybką się nagrzewają, przez co niektóre Furries noszą na sobie dodatkowe pianki zmniejszające ilość wydzielanego potu" – pisał Łukasz Grajewski z naTemat.