Lenox, pies z okolic Aleksandrowa Łódzkiego, przeżył prawdziwy koszmar. Opiekunka, która zabrała go ze schroniska, złożyła obietnice troski o niego i opieki, zapewniając, że zwierzak nigdy nie znajdzie się na ulicy czy przywiązany na łańcuchu do budy. Niestety, zamiast obiecanego kochającego domu, trafił do piekła.
Reklama.
Reklama.
W środę 13 grudnia wolontariusze z organizacji SOS Zwierz Aleksandrów Łódzki otrzymali doniesienie od mieszkańców wsi Nakielnica. Alarmowano ich, że w okolicy krąży przeraźliwie zaniedbany pies, ledwie utrzymujący się na nogach.
Nakielnica k. Łodzi: Mieszkanka adoptowała psa i go skatowała
– Natychmiast tam pojechaliśmy i rzeczywiście, taki pies biegał po okolicy, a ledwie się poruszał, bo na nodze miał koszmarną, ropiejącą ranę – wspomniała "Faktowi" Katarzyna Rezler z zarządu miasta w Aleksandrowie Łódzkim. – Ta rana musiała sprawiać mu ból i z tego powodu ledwie powłóczył nogami – dodała po chwili.
Jak się okazało, kiedy wolontariusze zajęli się chorym zwierzakiem, poznali, że to znany im pupil Lenox. – Psiak był w takim stanie, że nie poznaliśmy go, chociaż rok wcześniej widzieliśmy go i był wtedy w dobrej kondycji – mówiła Katarzyna Rezler. Dodatkowo podkreśliła, że pies miał założoną kolczatkę i był zaczipowany, dlatego bardzo łatwo było trafić do jego opiekunki.
Pracownicy "Animalsów" z Aleksandrowa Łódzkiego nie mogli zrozumieć, jak można obiecywać zapewnienie bezdomnemu zwierzęciu kochającego domu, wziąć go do siebie, a później doprowadzić do opłakanego stanu.
– Kiedy do niego dotarliśmy, był w stanie tragicznym – zdrowotne i higienicznie – tłumaczy w rozmowie z "Faktem" Katarzyna Rezler. – Wielka ropiejąca rana na nodze z rozwiniętą martwicą budzi niepokój, czy uda się tę nogę uratować. Lenox trafił do lecznicy. Jest poddawany intensywnym zabiegom – podsumowała.
Lenox trafił do piekła. Wkracza prokuratura
Wolontariusze szybko dotarli do prawdziwej historii Lenoxa. Opiekunka, która przyjęła psa ze schroniska, wcześniej podpisała umowę adopcyjną z miejscowym stowarzyszeniem. W ramach tej umowy zobowiązała się do troski, opieki i przysięgła, że Lenox nigdy nie będzie skazany na życie jako pies "łańcuchowy".
Jednak, zauważając fatalny stan zdrowia psa i beznadziejny stan jego kąta w obejściu, wolontariusze postanowili zawiadomić policję. Opiekunka, według relacji, zachowywała się niepokojąco i nie udzielała odpowiedzi na pytania dotyczące zaniedbania Lenoxa, twierdząc, że ma "ważniejsze problemy".
Teraz może stanąć przed jeszcze większymi problemami, ponieważ jeden z weterynarzy określił stan Lenoxa jako tragiczny. Rana na jego nodze, z którą się zmagał, była zakażona i powiązana z rozległą martwicą. Lenox został przewieziony do lecznicy schroniska Psiakowo, gdzie wcześniej przebywał przed adopcją.
Na miejscu zdarzenia policjanci przesłuchali opiekunkę i zabezpieczyli dokumentację fotograficzną cierpiącego psa. Urząd miasta w Aleksandrowie Łódzkim i stowarzyszenie zamierzają wystąpić do prokuratury o wszczęcie postępowania w sprawie znęcania się nad psem, ze szczególnym uwzględnieniem okrucieństwa.