Klienci Auchana i Carrefoura nie mogą się nadziwić odpowiednio: "Tajemniczym wózkom" i "Koszykom niespodziankom", które stanęły w sklepach tych sieci. To nowa akcja promocyjna, która startuje już jutro (piątek). Internautom kojarzy się ona z... hazardem, a konkretnie lootboxami. Dlaczego?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W sklepach sieci Auchan już rozstawione zostały pierwsze "Tajemnicze wózki". Czekają na śmiałków, którzy już jutro tj. 12 kwietnia będą mogli kupić całą jego zawartość za 1/3 ceny (rabat 66 proc.) rabatu.
Na razie nie wiemy, po ile będą sprzedawane takie wózki-niespodzianki, ale ich wartość będzie wynosiła 300, 400 i 500 zł, więc trzeba to po prostu podzielić przez trzy. 7 tysięcy koszyków ma się pojawić w 70 sklepach tej sieci.
"Tajemniczy wózek" w Auchanie i "Koszyk niespodzianka" w Carrefourze. O co w tym chodzi?
Haczyk polega na tym, że nie wiemy dokładnie, co tam jest. W opisie mamy tylko informacje, że są tam "artykuły przemysłowe", ale pod tą nazwą może się tam kryć mnóstwo przeróżnych przedmiotów (od sprzętu AGD, przez zabawki i tekstylia, po rzeczy do ogrodu). Jeśli zaryzykujemy, a coś nam się faktycznie przyda, to możemy zaoszczędzić naprawdę sporo pieniędzy.
Podobna akcja będzie też w Carrefourze. Tam nosi nazwę "Koszyk niespodzianka" i jest bardzo podobna. Koszyki będą sprzedawane za 150 zł, ale w środku znajdziemy rzeczy z kategorii non-food (czyli nie żywność) warte od 600 do nawet 1500 zł.
Również i tam nie będziemy mogli wcześniej zajrzeć do środka. Nie pojawiają się we wszystkich sklepach, ale w 20 wybranych. Na początek przygotowano po 10 takich wózków, ale są już plany na kolejne wariacje.
Internauci żartują, że nowe promocje w Auchanie i Carrefourze są jak lootboxy z gier
Dlaczego? Bo schemat działania jest dość podobny. W przypadku loot boxów za prawdziwe pieniądze można kupić wirtualną skrzynkę z losowymi przedmiotami. Czasem kosmetycznymi, a czasem dającymi przewagę w grze (np. w "Fifie" jeden z graczy wylosuje Messiego, a drugi jakiegoś słabeusza).
Wywołuje to od początku kontrowersje, bo jest w tym coś z hazardu (a odbiorcami często są nieletni), a więc może uzależnić i wyczyścić środki na koncie (zwykle rodziców). Z niektórych gier je wycofano. W Polsce loot boxy są legalne, ale np. w Holandii nie.
Nowym akcjom w marketach zdecydowanie bliżej do innego, bardziej namacalnego odpowiednika tj. mystery boxów. Kupujemy w ciemno takie pudło, a w środku znajdujemy gadżety (w zależności od tematyki) jak np. figurki, koszulki, breloczki.
Często przewyższają cenę samego mystery boxa, dlatego wiele osób daje się skusić. Z założenia nie wiemy, na co trafimy, ale czasem z góry jest podana lista przedmiotów (i dla wielu nie ma w tym żadnej frajdy).
Innym jeszcze przykładem jest program telewizyjny "Wojny magazynowe", gdzie uczestnicy licytują na aukcjach zawartość całych schowków garażowych czy bardziej przyziemne paczki z naklejkami piłkarzy czy Pokemonami.
Czy da się uzależnić od kupowania, by w końcu trafić coś wyjątkowego? No pewnie. Czy to hazard? Niech każdy sobie sam odpowie. Możemy się jednak spodziewać, że jutro te koszyki będą rozchwytywane, bo ludzie uwielbiają zastrzyk adrenaliny przy polowaniu na takie szalone promocje.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.