Każdy fan serii "Harry Potter" z pewnością marzył o pelerynie-niewidce, którą przywdziewał główny bohater. Pozwalałaby nam robić wiele (nie zawsze do końca legalnych) rzeczy. Okazuje się, że nad taką technologią od lat pracują Chińczycy. Efekty są "magiczne", ale tak naprawdę za wszystkim stoi nauka.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Fizyk Chu Junhao z Uniwersytetu Donghua w Szanghaju zaprezentował swój niesamowity wynalazek na wydarzeniu o nazwie Super Night of Science. Nie ma kształtu peleryny, ale panelu przypominającego wielką kliszę do aparatu lub sztywną, półprzezroczystą folię.
Peleryna-niewidka made in China. Rewolucyjna technologia
Na pokazie, z którego filmik stał się viralem, dwóch pracowników ustawiło panel przed fizykiem - wtedy jeszcze było widać jego nogi. Jednak po tym, gdy obrócili wynalazek o 90 stopni, dolna połowa ciała "znikła" i można było zobaczyć tło za naukowcem.
78-letni Chu Junhao podkreślił, że to nie jest magia. Wyjaśnił, że ludzkie oko "widzi" kształt i kolor danego obiektu, bo światło się od niego odbija. Jeśli obiekt pochłonie światło lub sprawi, że ominie obiekt, ten stanie się "niewidzialny". Dalej będzie istniał, ale go po prostu nie zobaczymy.
Zatem płachta po prostu oszukuje nasze oczy. W jaki sposób? Tutaj wkracza wyższa technologia. Panel jest wyposażony w siatkę cylindrycznych, wypukłych soczewek, które załamują światło. Powstaje wiele obrazów, które są zbyt małe, aby zostać dostrzeżone przez ludzkie oko.
Chiński fizyk przyznał, że niewidzialność z science-fiction staje się rzeczywistością. "Niewidzialny sprzęt zmieni nasze życie, powstaną niewidzialne pokoje, które zapewnią lepszą prywatność czy niewidoczne aparaty słuchowe" – zapowiedział.
Z pewnością taka technologia będzie też chętnie wykorzystywana przez firmy odzieżowe, rabusiów, ale i wojsko, bo niewidzialne czołgi, drony czy myśliwce mogą zmienić przebieg każdej bitwy.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.