To teraz oznaka bogactwa, gdy tam lecisz na wakacje. Moda jest już silna
Z tego artykułu dowiesz się:
- Czym jest nowy, globalny trend "coolcationing", czyli wakacje w chłodnych, surowych miejscach.
- Dlaczego najbogatsi turyści uciekają od tradycyjnych, gorących kurortów.
- Jakie kierunki, takie jak Lofoty czy Islandia, stają się nowymi symbolami luksusu.
- Dlaczego luksus przestał oznaczać "drogo", a stał się synonimem "autentyczności" i "spokoju".
Koniec z all-inclusive w Turcji, tłumami na Majorce i smażeniem się na plaży. Najbogatsi turyści uciekają od upałów, szukając wytchnienia w chłodniejszych, surowych i spokojnych miejscach. Ten trend to "coolcationing" – wakacje, które na nowo definiują pojęcie prawdziwego luksusu.
Coolcationing, czyli nowa definicja luksusu
Współczesna definicja luksusowych podróży uległa fundamentalnej zmianie, odchodząc od ostentacyjnego bogactwa. Zamiast tego, turyści, którzy nie muszą liczyć się z kosztami, coraz bardziej cenią sobie unikalne doświadczenia i autentyczność. Według Virtuoso Luxe Report 2025 chęć odkrywania nowych, mniej oczywistych miejsc i podróże w chłodniejsze rejony to najsilniejsze trendy wśród zamożnych podróżników.
Zjawisko to jest bezpośrednią odpowiedzią na rosnące globalne temperatury, fale upałów i powszechne przeludnienie w tradycyjnie popularnych kurortach. Poszukiwanie wytchnienia w surowych, spokojnych i chłodnych miejscach staje się dla nich symbolem statusu i wyrafinowanego gustu, pokazując, że prawdziwym luksusem jest dziś coś, czego nie da się kupić pieniędzmi – cisza, przestrzeń i bliskość z naturą.
Dziś, luksus to:
- Dostęp do natury: Nieskażona przyroda i wszechogarniająca cisza,
- Autentyczność: Miejsca, które są trudno dostępne i "prawdziwe",
- Oderwanie się od sieci: Możliwość całkowitego bycia offline i resetu z dala od cywilizacji,
- Świadomy wybór: Dbałość o środowisko i podróżowanie w sposób etyczny.
Bogacze zmęczeni upałami i tłumami celowo odwracają się od popularnych kierunków, takich jak Turcja, Grecja czy Włochy, które tracą na popularności. To bezpośrednia reakcja na rosnące globalne temperatury i coraz częstsze, ekstremalne fale upałów, które potrafią zrujnować wakacje nawet w najpiękniejszych miejscach.
Zamiast spędzać urlop w kurortach, gdzie temperatura przekracza 40 stopni Celsjusza i rośnie ryzyko pożarów, turyści z wyższej półki poszukują ukojenia w klimacie, który sprzyja aktywnemu wypoczynkowi i relaksowi bez obawy o przegrzanie. Miejsca te są postrzegane jako bezpieczna przystań przed chaosem i dyskomfortem masowej turystyki, co dodatkowo podnosi ich atrakcyjność w oczach elity, która ceni sobie prywatność i spokój.
Najmodniejsze kierunki na chłodne wakacje
Lofoty, Norwegia
Archipelag, gdzie hollywoodzkie gwiazdy i milionerzy relaksują się w luksusowych domkach z widokiem na fiordy. Zamiast tłumów, wybierają pływanie kajakiem i posiłki przygotowane przez prywatnego kucharza.
Islandzkie pustkowia
Zamiast plaż, luksusowa elita korzysta z naturalnych, geotermalnych gorących źródeł, otoczonych wulkanicznym krajobrazem. To także trekking po dziewiczych terenach i noclegi w butikowych, ekologicznych hotelach.
Laponia
To esencja skandynawskiego hygge – minimalistyczne domki z widokiem na zamarznięte jeziora, gdzie jedynym dźwiękiem jest skrzypienie śniegu. Luksusem jest tu cisza, przestrzeń i szansa na zobaczenie zorzy polarnej z własnego łóżka.
Wyspy Owcze i Szkocja
Te miejsca przyciągają wymagających turystów swoją niedostępnością i autentycznym, surowym urokiem. Idealne dla tych, którzy cenią sobie przygodę, wędrówki po wzgórzach i degustacje lokalnej whisky.
Ile to kosztuje?
Hotele idealnie wpisujące się w ten trend to kameralne, butikowe ośrodki, które oferują zaledwie kilka apartamentów, gwarantując intymność. Zapewniają gościom prywatne spa, posiłki przygotowywane wyłącznie z lokalnych produktów oraz całkowitą rezygnację z plastiku na rzecz szkła i naturalnych materiałów. Cena za taki pobyt to nie tylko opłata za nocleg, ale także za doświadczenie: dostęp do dzikiej natury, ciszę i możliwość bycia offline.
Ceny mogą sięgać nawet 10 tysięcy euro za tydzień, ale to nie odstrasza bogatych turystów, a wręcz przeciwnie. Działa to jak magnes, podkreślając elitarność miejsca, które z założenia nie jest i nigdy nie będzie dla każdego, stając się unikatowym produktem, dostępnym tylko dla wąskiego grona.
Coolcationing to znacznie więcej niż chwilowa moda. To głębokie zjawisko społeczne i kulturowe, które odzwierciedla zmianę wartości w postrzeganiu luksusu. Globalna elita nie chce już spędzać urlopu, smażąc się w słońcu i przepychając w tłumie.
Zdecydowanie woli ona chłodniejszy klimat, krystalicznie czyste powietrze i głęboki, mentalny reset z dala od zgiełku cywilizacji. Jest to manifest nowego stylu życia, w którym liczy się nie to, co drogie, ale to, co rzadkie i autentyczne.
Czytaj także: Otwór w oknie samolotu to breather hole. Sekret bezpieczeństwa ujawniony