Kasa w Aldim "zjadła" mu ponad 750 zł. Sieć się ociągała, więc klient wziął sprawy w swoje ręce
Ta sytuacja to na pewno przestroga, by za każdym razem sprawdzać paragon zaraz po odejściu od kasy. Jednak nawet wtedy, gdy to zrobimy i odkryjemy, że coś się nie zgadza, to nie zawsze będziemy w stanie wyjaśnić sytuację na miejscu.
Kasa pobrała mu niemal 752 złote, choć nie zrobił tak dużych zakupów. Klient Aldiego poczuł się oszukany
Pan Waldemar był zaskoczony zbyt wysoką kwotą na rachunku. I długo próbował ustalić, o co chodzi. Owszem, zrobił większe zakupy (za 600 zł), ale kasa mu naliczyła o 150 zł więcej. Z tego co zrozumiałem, zrezygnował po tym wszystkim z tych zakupów, ale nie mógł odzyskać ściągniętych z konta pieniędzy.
"Spędziłem półtorej godziny przy kasie, skanując kilkukrotnie te same produkty i pomagając pani na kasie zrozumieć, co się stało. Co ciekawe, ostatecznie kwota za całość zakupów opiewała na 600 zł, a nie 750, więc jestem oszukany podwójnie…" – napisał w komentarzu w serwisie Linedin.
To właśnie tam nagłośnił sprawę po prawie dwóch tygodniach (felerne zakupy miały miejsce 30 września), bo po prostu sieć nie paliła się do zwrotu tych 750 zł i kończyły mu się opcje.
Próbował też zwrotu przez chargeback w banku, ale to też nic nie dało. Już chciał to nawet zgłosić do UOKiK, ale coś się w końcu ruszyło. Dopiero parę dni temu, właśnie po poście na Linkedin.
Aldi wreszcie zareagował, ale dopiero po poście w serwisie społecznościowym. Cała walka o zwrot pieniędzy trwała trzy tygodnie
Przedstawiciel sieci Aldi skomentował, że "Sprawa jest nam znana i procedowana wewnętrznie. W poniedziałek nasz zespół Biura Obsługi Klienta wróci do Pana z wyjaśnieniem i rozwiązaniem sprawy. Przepraszamy".
I... nadal przelewu ze zwrotem środków nie było na koncie pana Waldemara. Wczoraj (23 października), Aldi jeszcze raz zabrał głos. Przyznał, że to "jednostkowy przypadek, który nie powinien mieć miejsca" i "obecnie wnikliwie weryfikujemy wszystkie procesy, aby nie dopuścić do podobnych zdarzeń w przyszłości". Zauważono też, że faktycznie cały proces trwa stanowczo za długo.
Historia ma jednak słodko-gorzki happy end. Z jednej strony, pan Waldemar w końcu odzyskał pieniądze. Po trzech tygodniach od zgłoszenia problemu. Z drugiej strony, zastanawiające jest to, ile to by się mogło jeszcze przeciągnąć, gdyby nie media społecznościowe.
"Po 21 dniach od złożenia reklamacji, Aldi w końcu zwróciło mi pieniądze. Dziękuję wszystkim za wsparcie, komentarze i pomoc w wywarciu presji. Rozumiem, że błędy w oprogramowaniu mogą się zdarzać, jednak mam nadzieję, że w przyszłości Aldi będzie rozwiązywać problemy klientów w bardziej profesjonalny sposób" – stwierdził na koniec.