Nagrała "hejt na Kołobrzeg". Narzeka na mewy i brak Wi-Fi, a ludziom pękła żyłka
– Tutaj wszystko jest nie tak – zaczyna z grubej rury swój filmik o Kołobrzegu (na marginesie dodam, że owa tiktokerka jest ze Środy Wielkopolskiej). I potem skarży się na ulewę, z której "ledwo uszli z życiem" i "korek na 20 minut, ostatnio w takim to stała na strajku rolników". A to dopiero początek tego "paszkwila".
Dalej pochwaliła restaurację za sushi i wodę dla psa, "ale to Kołobrzeg", więc "nie mogło być tak dobrze: w lokalu nie było Wi-Fi i w ogóle czy tylko ja tu nie mam zasięgu?". – Kołobrzeg, ogarnij się – zaapelowała. Następnie skrytykowała różne atrakcje (a raczej ich brak) i pożaliła się, że "z każdej strony grozi mi zbombardowanie przez mewy".
"Co tak przeszkadzało influencerce w naszym mieście? Usiądźcie wygodnie w fotelach i zapnijcie pasy, bo lista zarzutów jest wstrząsająca" – napisała "Gazeta Kołobrzeska". "Eska" w artykule poświęconym temu filmikowi już na wstępie zaczęła wymieniać zalety Kołobrzegu, żeby nie było, że jest niby aż tak źle.
Z kolei portal GeekWeek podsumował swój tekst równie ironicznie: "Ostatecznie autorka wideo stwierdziła, że ciężko w takim miejscu regularnie wrzucać TikToki i jest to miasto "nieprzyjazne influencerom". Cóż, może to i dobrze?".
Tiktokerka nagrała filmik, w którym hejtuje Kołobrzeg. Nie wszyscy załapali żart
Mam wrażenie, że ludzie nie zrozumieli, że ten filmik jest nakręcony pół-żartem, pół serio. Owszem np. korki zawsze irytują, a mewy serio atakują turystów, ale myślę, że tiktokerce właśnie zależało na sparodiowaniu takiej stereotypowej, zmanierowanej snobki... tiktokerki. Niektórzy internauci wzięli to jednak całkiem serio, bo tego jest młoda, ma blond włosy, a na imię jej Nicole (co już przecież "musi" świadczyć o tym, że jest roszczeniową zetką).
Wystarczy nawet zobaczyć jej odpowiedzi na komentarze czy inne filmiki na profilu: wszystkie są podszyte satyrą. Samo słówko "hejt" w tytule nagrania też z pewnością zostało użyte celowo, bo zwykle hejt nie opiera się na rzeczowych argumentach. Nie to, że staję w jej obronie, ale jestem zaskoczony tym, że poczucie humoru internautów też chyba zgubiło zasięg.
"Korek 20 minut, o nieeeee, nie wiem, jak wy daliście rade, bardzo współczuję takich traumatycznych doświadczeń", "EJ, EJ NIE OBRAŻAĆ MOJEGO KOŁOBRZEGU", "Masakra, korki to turyści nam robią, pchając się samochodem pod samą plażę. Koło widokowe za drogie, trzeba było jechać do Lichenia" – komentują wkurzeni internauci.
Inni z kolei zgadzają się z nią odnośnie jej uwag o Kołobrzegu lub polecają inne miejscówki nad morzem. Filmik osiągnął ponad 800 tys. wyświetleń, więc tiktokerka dodała... drugą część. Poleca tam "jedzonko", znów krytykuje bilety na diabelski młyn za 35 zł, ale też chwali pustą plażę, choć oceniła ją na "9/10", bo coś jej się stało w stopę.
Sporo internautów pyta, kiedy będzie w ich miastach, bo też by chcieli zobaczyć podobne nagrania (ogólnie taki format to też nic nowego, bo np. youtuber Człowiek Warga od dawna tworzy serię "XX rzeczy które WK*$&J@ w [wstaw nazwę] mieście"). Takie anty-reklamy są ostatnio na topie, czego świetnym przykładem jest virolowy spot hotelu Elements.