Kupiła od kolegi lek na cukrzycę. Chciała schudnąć – otarła się o śmierć
Kupiła środek na odchudzanie – otarła się o śmierć
W TopNewsach pisaliśmy już o nagłej popularności Ozempicu – leku na cukrzycę, którego jako specyfiku-cud na odchudzanie zaczęli używać celebryci. Ich śladem niestety poszło wiele kobiet, w tym dwudziestokilkuletnia Kinga Wiczyńska.
Internetowa twórczyni nagrała nawet film, w którym wyjaśnia, jak trafiła do szpitala po kilku dniach przyjmowania leku. Wyznała, że do końca życia nie będzie już zdrowa – lek bezpowrotnie zniszczył jej zdrowie. Zachorowała idiopatyczne zapalanie trzustki, zapalenie żołądka i dwunastnicy, ostre zapalenie żołądka oraz ostre zapalenie trzustki.
Teraz influencerka musi przestrzegać restrykcyjnej diety i zażywać leki, jednak nie ma pewności, czy kiedykolwiek uda się jej wrócić do stanu sprzed odchudzania się środkiem na cukrzycę. Podobną historię przeżyła Vicky Boyd z Newcastle. Gdy waga pokazała 82,5 kg, postanowiła poszukać szybkiego rozwiązania na zbicie wagi.
O leku o nazwie Semaglutyd dowiedziała się od znajomego i również od mężczyzny postanowiła go kupić. Już po pierwszej dawce zaczęła się źle czuć. Pojawiły się wymioty, ból boku i pleców, a jej organizm wydawał się całkowicie wyczerpany.
Gdy trafiła do szpitala, lekarze powiedzieli jej, że "jej ciało jest przesiąknięte toksynami". Tętno kobiety wynosiło ponad 200 uderzeń na minutę a jej nerki zostały uszkodzone. Dzisiaj Vicky mówi to samo, co niedawno Kinga Wiczyńska.
– Nie jestem już taka sama. To całkowicie mnie zniszczyło – wyznała, chociaż przeszła już kurację regenerującą. – Ludzie myślą, że to szybkie rozwiązanie, ale wierzcie mi, tak nie jest – podsumowała przyjmowanie Semaglutydu kobieta.
Jak informuje BBC, przypadek kobiety nie jest odosobniony. W Stanach przyjmowanie leków cukrzycowych stało się niestety sposobem na szybkie odchudzanie, a skutki tego są opłakane. Dziennikarze przywołali kilka historii kobiet, które wolą pozostać anonimowe.
Mowa o historii kobiety, która Semaglutyd kupiła w salonie piękności w Newcastle, zapłaciła 100 funtów za czterotygodniową kurację, a po 3 godzinach trafiła już do szpitala. Zaczęła odczuwać mdłości i szybko doszło do odwodnienia. Na SOR trafiła z bardzo wysokim tętnem.
Po wszystkim substancja, którą przyjęła kobieta, została przebadana na Uniwersytecie w Sunderland. Przeraża fakt, że doktor Stephen Childs stwierdził, że substancja nie zawierała nawet semaglutydu, lecz małą ilość insuliny i innych "nieznanych związków". Kobieta przyjmowała więc zupełnie niewiadomą mieszankę.
Lekarze ostrzegają – sam Semaglutyd jest niebezpieczny i nigdy nie powinien być stosowany samodzielnie, ale kupowanie go na czarnym rynku może doprowadzić do jeszcze gorszej sytuacji – bo lekarze nie będą wiedzieli nawet jak odtruwać organizm, który przyjął prawdziwą mieszankę leków niewiadomego pochodzenia.