Polacy robią to nagminnie, a w niemieckim markecie to kradzież. Adwokatka wyjaśnia

Agnieszka Miastowska
01 lipca 2024, 15:14 • 1 minuta czytania
Na pewno widziałeś taki widok w sklepie. Ktoś wgryza się w drożdżówkę, ktoś podaje dziecku chrupka kukurydzianego, ktoś pije łyk napoju. Każda z tych produktów to własność sklepu, został przez klienta wybrany do zakupu, co nie oznacza, że należy do nas przed zapłaceniem. W Niemczech takie zachowanie by nie przeszło – wskazuje adwokatka Kamila Matthies.
W niemieckim markecie to kradzież. Polacy robią to nagminnie Fot. East News/Marek Bazak/Tiktok @dr.Kamila.Matthies
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

To kradzież w niemieckim markecie

Te sytuacje w polskich marketach występują nagminnie. Nierzadko to rodzice rozpakowują dla dzieci ciasteczko czy odkręcają napój – by to zajęło się jedzeniem i nie przeszkadzało w zakupach. Ale nie jest to wcale ich domena.


Dorośli często wchodzą na zakupy zabiegani i głodni, najczęściej na dziale z pieczywem uznają, że przecież bułkę można zjeść, a pani przy kasie pokazać opakowanie. Są i tacy, którzy przed kupieniem truskawek, muszą skosztować chociaż jednej. Na takie zachowania w Polsce nierzadko przymyka się oko.

Jak twierdzi adwokatka Kamila Matthies, w Niemczech taka sytuacja jest niedopuszczalna. – Wyobraźmy sobie sytuację, że chce mi się pić albo jeść podczas zakupów w sklepie. Wezmę do ręki butelkę z wodą, wypiję ją i mam zamiar zapłacić w kasie. To już może narazić was na problemy, bo przywłaszczacie już taką rzecz – tłumaczy dr Kamila Matthies, która specjalizuje się w niemieckim prawie karnym.

Kobieta podkreśliła, że "trudno jest później udowodnić, że chcieliśmy za daną rzecz zapłacić". Mało kto wie, że w Niemczech nie można używać własnej torebki lub płaszcza, w celu noszenia zakupów po sklepie i doniesienia ich do kasy.

– Wkładając rzeczy w swoją sferę prywatną, narażamy się na zarzut przywłaszczenia. Możecie mieć problemy i narazić się na zarzuty kradzieży. Miałam już podobne sprawy – wyjaśniła adwokatka. Ekspertka mówiła również o tym, że niedopuszczalne jest próbowanie owoców, by ocenić ich smak przed zakupem i zdecydować się na kupno większej ilości. – To jest kradzież! – powiedziała wprost.

Podsumowała stwierdzeniem, że w niemieckim markecie zjeść, skosztować czy napić się można dopiero gdy zapłacimy za dany produkt. Od tej zasady nie ma wyjątków.