Powiedzcie mi, skąd 10-latka ma 300 zł na krem do twarzy? Szaleństwo "Sephora kids" dotarło i do nas
"Sephora Kids" – kosmetyki uzależniające jak narkotyki
Dzisiejsze dzieci nie błagają rodziców o nową serię zabawek. Park rozrywki może i brzmi fajnie, ale nie o tym rozprawiają ich rówieśnicy w szkole. A przede wszystkim – nie tym zachwycają się ich święte autorytety, czyli influencerzy.
"Sephora kids", oznacza dzieci Sephory, to określenie trendu dostrzeżonego wśród dziewczynek z pokolenia Alfa, czyli urodzonych po 2010 roku, a więc zarówno nastolatki, jak i 9- czy 10-letnie dziewczynki, są zafascynowane pielęgnacją skóry do tego stopnia, że okupują luksusowe drogerie, testują drogie kosmetyki polecane przez influencerki, a nawet je kupują. Wydając na nie setki złotych. Gdzie są rodzice? Po kolei.
Zaczęło się od USA, ale trend już jest w Polsce. Najpierw media społecznościowe zaczęły zalewać filmy, na których widać, jak całe stada dziewczynek biegają po drogeriach kosmetycznych – wśród nich króluje Sephora.
Wpadają do sklepu, ściągają z półek testery, robią drogie zakupy, jednocześnie pozostawiając chaos i bałagan w sklepie – ale nie to jest najgorsze. Gorsze są skutki ich kosmetycznej obsesji.
Do grona "Sephora kids" zaliczają się głównie dziewczynki, bo to one są odbiorczyniami urodowych treści tworzonych przez influencerki. Nie można zresztą nie zauważyć, że przykład idzie z góry. Bo najpopularniejsze internetowe twórczynie nie tworzą treści specjalnie ambitnych czy różnorodnych.
Obsesja dziewczynek na punkcie dbania o wygląd wywołała dyskusję na temat odpowiedzialności rodziców oraz dostępu do mediów społecznościowych. Podejrzewa się, że duży udział w trendzie miały córki Kim oraz Kourtney Kardashian, które dzieliły się w sieci swoimi beauty routines oraz filmikami typu get ready with me.
Na ich profilach królują treści na temat tego, co można kupić, jak tego użyć i jak wasze życie zmieni się przez to na lepsze. Konsumpcjonizm jest tam jedynym atrakcyjnym stylem życia. A reklamowanym, testowanym i sygnowanym imieniami influ produktem są kosmetyki.
I jeśli wydaje wam się, że zachwyt nad kosmetykami nie jest tak szkodliwy, że mogło być przecież gorzej – ta moda negatywnymi skutkami odbija się i na psychice i na zdrowiu dzieci i nastolatek. Jak? Już tłumaczę. "Sephora kids" początkowo opisywały przypadki robienia bałaganu w drogeriach.
Zjawisko pojawiło się w Stanach, gdzie pracownicy drogerii mieli dość dzieci robiących bałagan. Pokazywali brudne testery, porozrzucane produkty, a nawet coś, co nazwano "skincare smoothie", czyli mieszankę kilku produktów kosmetycznych, które dzieci łączyły ze sobą tworząc dla zabawy mikstury.
"By być jak influencerka, muszę mieć jej kosmetyki"
W ostatnich latach wiele topowych influencerek wypuściło na rynek kosmetyki sygnowane swoim imieniem i nazwiskiem. W przeważającej mierze grono ich fanów składa się z dzieci, a branża beauty doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że młodzi odbiorcy są ich nowymi klientami, którzy są w stanie wydać dużo pieniędzy – oczywiście pieniędzy rodziców – na produkty kosmetyczne.
Warto jednak zrozumieć, że o wiele większym problemem niż robienie bałaganu w drogeriach jest podejście najmłodszego pokolenia Alfa do kosmetyków. Kosmetolodzy biją na alarm, wskazując, że dzieci używają produktów kosmetycznych bez analizy składów, a kilkunastoletnie dziewczynki nierzadko nakładają na siebie kremy 30+.
10-latki chcą testować produkty do makijażu i odtwarzać makijaże swoich idolek, co sprawia, że kupują pełnoprawne produkty dla dorosłych, zupełnie nieprzeznaczone do ich cery i potrzeb. Trend stosowania dorosłych kosmetyków na dziecięce buzie stał się na tyle silny, że o jego niebezpieczeństwie zaczęli mówić szwedzcy farmaceuci i poważnie wzięli się za ten temat.
Szwedzkie apteki wprowadziły ograniczenia wiekowe w sprzedaży kosmetyków przeciwstarzeniowych – to sposób na walkę z obsesją "Sephora kids". Specjaliści przekonują, że dzieci stosują na sobie kosmetyki szkodliwe dla ich skóry.
Największa sieć aptek w Szwecji, Apotek Hjärtat, jako pierwsza wprowadziła ograniczenia wiekowe przy zakupie kremów przeciwzmarszczkowych i innych preparatów odmładzających. W ślad za nią poszły kolejne.
20 marca 2024 r. szwedzkie apteki przyjęły zakaz sprzedaży silnie skoncentrowanych kosmetyków dla skóry dojrzałej osobom poniżej 15. roku życia. Dotyczy on między innymi kosmetyków, których celem jest wyrównanie kolorytu skóry, jej odmłodzenie i ujędrnienie. Nowe przepisy spowodowały, że dzieci w Szwecji poniżej 15. roku życia nie będą mogły kupić produktów zawierających:
- retinol,
- kwas AHA,
- kwas BHA,
- pochodne witaminy A,
- witaminę C.
Chcemy przejąć inicjatywę i wziąć większą odpowiedzialność za to, by nie przyczyniać się do niezdrowych zachowań i ideałów, które pojawiły się wśród wielu młodych ludzi.
Eksperci przestrzegają przed tym, jakie działanie mogą mieć kosmetyki na młodą skórę, ale warto zastanowić się, jaki wpływ ma to raczej na umysły dziewczynek. Od małego uczą się nie tylko, że wygląd jest najważniejszy, ale że zdrowie i urodę da się utrzymać wyłącznie przy użyciu tony drogich produktów kosmetycznych.
Pielęgnacja staje się ich obsesją, nierzadko panicznie boją się pojawienia pierwszych zmarszczek, a zabawę na świeżym powietrzu wymieniły na nakładanie grubej ilości kremu przeciwsłonecznego.
Przede wszystkim rosną na posłusznych konsumentów, którzy wydadzą masę pieniędzy na dany produkt. Pojawia się tylko pytanie, gdzie są rodzice i jak to się dzieje, że nastolatki dostają od nich setki a nawet tysiące złotych do wydania na niepotrzebne im jeszcze kosmetyki?
"Sephora kids" w Polsce to nie miejska legenda. Wystarczy wejść na Facebooka czy Instagrama, by usłyszeć z ust nastolatki, że "kupiła sobie krem za 350 zł, bo podoba się jej jego zapach". Kupili jej go zapewne jednak rodzice – nie ucząc jej ani szacunku do pieniądza ani rozsądnej na jej wiek pielęgnacji.