Poszli oddać krew, ale nie dostali czekolad, tylko coś zupełnie innego. W sieci zawrzało

Bartosz Godziński
20 marca 2024, 16:21 • 1 minuta czytania
Każdy honorowy krwiodawca po oddaniu pół litra życiodajnego, czerwonego płynu zwykle dostaje paczkę z m.in. kilkoma tabliczkami czekolad, by mógł się zregenerować. Ten tradycyjny zestaw nie jest rozdawany wszędzie w Polsce. Niektóre centra krwiodawstwa mają inny pomysł. Jedni dawcy po chwilowym zaskoczeniu, są z niego zadowoleni, a inni wręcz przeciwnie: są oburzeni.
Oddając krew możemy dostać m.in. pakiet czekolad, ale nie zawsze. Nie wszystkim się to podoba Fot. Adam Wysocki/East News, www.facebook.com/groups/honorowi
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Nietypowa akcja została zorganizowana w Małopolsce najwyraźniej pod zbliżającą się Wielkanoc. Jak inaczej wyjaśnić to, że honorowi krwiodawcy mogą dostać tam zamiast czekolad... majonezy i chałwy.


Krwiodawcy wolą dostawać zamiast czekolad... majonez. Stanie się to nową tradycją?

"Osobie, która oddała krew, musimy zapewnić posiłek regeneracyjny o wartości 4,5 tys. kalorii. Tyle kalorii ma dziewięć czekolad. Tyle samo kalorii mają też dwa 310-mililitrowe majonezy i trzy 50-gramowe chałwy" – powiedziała w rozmowie z PAP, Beata Mazurek, dyrektorka Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Krakowie.

Dodała, że darczyńcy mogli wybrać: albo zestaw złożony z czekolad, albo majonezów i chałw. I co ciekawe: większym zainteresowaniem cieszyła się ta druga opcja. Jeden z użytkowników facebookowej grupy zrzeszającej krwiodawców wrzucił nawet zdjęcie takiej paczki, którą dostał w Krakowie.

Komentujący pisali, że dobrze/źle, że Kielecki, a nie Winiary (odwieczna "wojna" o to, który majonez lepszy), ale generalnie chwalili pomysł. "O ja nie mogę jeśli to nie fejk to ja też chcę, chcę, chcę", "I takie czekolady to ja rozumiem", "Majonez na święta jak znalazł", "Cholesterol oszalał z radości", "Lepsze niż czekolada", "O przynajmniej coś do przetworzenia. Te czekolady to za karę" – czytamy.

Każdy, kto kiedykolwiek oddawał krew, wie, że rozdawane czekolady do najpyszniejszych nie należą. Nie o to jednak chodzi w akcji honorowego krwiodawstwa, by dostać jakieś drogocenne nagrody. W ten sposób przecież ratujemy komuś życie, a kto wie - może sami, tfu, tfu, kiedyś będziemy potrzebować krwi.

Coś na regenerację po oddaniu 450 ml krwi jednak jest potrzebne. Niektóre osoby właśnie liczą na to, że od razu po zabiegu zjedzą sobie czekoladę jako "zastrzyk" energii (wiadomo, że nie wszystkie tabliczki, ale jednak). Stąd nie wszystkim słoiki majonezu przypadły do gustu, a wręcz byli wściekli.

Majonez zamiast czekolady nie wszystkim się podoba. "Poczułem się dosłownie, jakby ktoś napluł mi w twarz"

8 marca pojawił się podobny post, ale w zupełnie inny tonie. Krwiodawca z Łodzi oddał krew i też dostał dwa słoiki majonezu (w tym wypadku Motyla) - wygląda na to, że nie miał takiego wyboru jak w Krakowie. Zaznaczył, że nikt tego nie robi dla czekolad, ale był wściekły na takie rozwiązanie.

"Biorąc pod uwagę fakt, że można oddawać osocze w czeskim Cieszynie i w ramach posiłku regeneracyjnego dostać 900 koron (ok. 150 zł), poczułem się dosłownie, jakby ktoś napluł mi w twarz..." – napisał internauta. Poruszył też problem tego, jak miał się tym zregenerować po oddaniu krwi?

"Dosłownie, wolałbym dostać informację, że czekolady się skończyły (na zapleczu stały widoczne kartony zbiorcze z czekoladą. Nieoficjalnie dostałem info, że wystawiają majonez, bo nie schodzi, ale jak ktoś powie, że ma alergię albo słabo się czuje, to za chwilę dostawał kartonik czekolady...), niż otrzymać majonez marki Motyl... W ogóle chciałbym zobaczyć, jak ktoś odpowiedzialny za ten genialny pomysł spożywa wspaniały majonezowy posiłek regeneracyjny. W całości i na raz" – kontynuował.

Na koniec zaznaczył, że chciałby, by ten absurd został "dostrzeżony i rozwiązany". Zaproponował też inne zestawy, które mogliby otrzymywać darczyńcy. "Jestem pewien, że wielu krwiodawców ucieszyłoby się, gdyby zamiast 8 wyrobów czekoladopodobnych czy dwóch słoików majonezu, w podziękowaniu za dar życia, otrzymało 4 Milki Oreo, truskawkowe, mleczne, czy jakiekolwiek inne, dobre czekolady. Albo głupie 30 zł na pizzę czy kebaba..." – napisał.

Inny stwierdzili, że chodzi o... oszczędności. "Dzisiaj dwa słoiki majonezu, jutro kilogram cukru, a za miesiąc wiaderko pasztetowej... Byle taniej, byle ludzie się odczepili, a wymóg prawny był spełniony...", "Majonez w Kielcach jako dodatek do czekolad to nawet miły upominek, ale majonez zamiast czekolad, bo kcal się zgadza to już żenada. Następnym razem może olej? Ostatnio jest tani..." – pisali. Najwyraźniej ten post i sprzeciw części krwiodawców przyniósł efekt, bo już parę dni później mieli wybór.