Powiedzieli tej dziecięcej zabawie "basta". Rodzice mogą za to stracić prawa rodzicielskie

Agnieszka Miastowska

16 października 2024, 11:06 · 2 minuty czytania
Dzieci biegające na czworaka i przebrane za zwierzęta budzą pewnie mieszane emocje – jeśli to maluchy to zapewne nieszkodliwa zabawa, jeśli starsze – rodzice mogą zacząć się niepokoić. W Rosji rząd na tyle zaniepokoiła wizja dzieci bawiących się w zwierzęta, że postanowili jej prawnie zakazać. Mało tego, rodzice którzy w tym temacie swoich pociech nie dopilnują, mogą stracić prawa rodzicielskie. To nie koniec zakazów.


Powiedzieli tej dziecięcej zabawie "basta". Rodzice mogą za to stracić prawa rodzicielskie

Agnieszka Miastowska
16 października 2024, 11:06 • 1 minuta czytania
Dzieci biegające na czworaka i przebrane za zwierzęta budzą pewnie mieszane emocje – jeśli to maluchy to zapewne nieszkodliwa zabawa, jeśli starsze – rodzice mogą zacząć się niepokoić. W Rosji rząd na tyle zaniepokoiła wizja dzieci bawiących się w zwierzęta, że postanowili jej prawnie zakazać. Mało tego, rodzice którzy w tym temacie swoich pociech nie dopilnują, mogą stracić prawa rodzicielskie. To nie koniec zakazów.
Rosja zakazała dzieciom zabawy. Rodzice mogą stracić prawa rodzicielskie Fot. Pexels
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Rosyjskie dzieci nie mogą bawić się w zwierzęta – surowe kary

Rosja nie od dziś owładnięta jest manią kontrolowania swoich obywateli i zakazywania im wszystkiego, co zostanie uznane za niekorzystne dla państwa. Tym razem rząd postanowił zabrać się za dziecięcą zabawę, upatrzył sobie niebezpieczeństwo w aktywności, która ma wiele nazw, ale polega po prostu na udawaniu zwierząt.


W naTemat pisaliśmy o społeczności therian oraz furry. Ci drudzy stawiali na przebieranie się w zwierzęce kostiumy, paradowanie w nich, robienie hobby z przebieranek.

U therian sprawa wyglądała o wiele poważniej – to osoby (zazwyczaj dzieci lub nastolatkowie) którzy w swoim rozumieniu nie bawią się w przebieranki i wcale nie udają.

Identyfikują się jako zwierzęta lub jako ludzie o duszy danego zwierzęcia (spirit animal), która przez nich przemawia. Na TikToku i Instagramie pod odpowiednimi hasztagami (#therian) możemy oglądać dzieci biegające na "czterech łapach", imitujące z zapamiętaniem zwierzęce zachowania, mowę ciała, w misternie dobranych kostiumach.

W rosyjskich źródłach możemy przeczytać natomiast, że rząd chce zakazać "kwadrobiki", czyli nieoficjalnego sportu pochodzącego od łacińskiego słowa "quattuor", czyli cztery i angielskiego aerobik. Również polega on na przebieraniu się za psy lub koty i naśladowania ich sposobu poruszania.

W którą grupę uderzy zakaz? Zapewne w każdą, bo rząd nie życzy sobie, by jakiekolwiek rosyjskie dzieci upodabniały się do zwierząt nawet w najbardziej niewinnej zabawie.

"Bezdzietność jest ok?". Nie w Rosji

Jak zauważył Wacław Radziwinowicz w "Gazecie Wyborczej", fani kwadrobiki komunikują się za pomocą grup w mediach społecznościowych, a jedna z nich ma mieć 13 tys. użytkowników. Natomiast władze Rosji są przeciwnie zorganizowanym, niezależnym ruchom.

Przewodniczący Dumy, przyłączył się do krytyki zjawiska i podkreślił, że podobne zabawy mogą być zamachem na tożsamość młodych ludzi. "Dziś jesteśmy na etapie, w którym ludzie są popychani ku odejściu nie tylko od płciowej, lecz i ludzkiej tożsamości. Mają sprawdzać się w roli zwierząt" – napisał na swoim kanale na Telegramie, jak podaje "GW".

To oczywiście nie jedyny zakaz, który obowiązuje w Rosji i w krajach demokratycznych rodzi wielki niepokój. Ostatnio zrobiło się głośno o pracach nad ustawami, które mają zatrzymać "ruch childfree".

Jak wskazuje Radziwinowicz "ruch childfree" jest w rzeczywistości urojonym ruchem. A ustawa ma po prostu uderzyć w wolność słowa – w myśl zasady, że mówienie pozytywnie o bezdzietności zdestabilizuje sytuację demograficzną w Rosji.

"W gotowanych w ekspresowym tempie przez Dumę projektach ustaw są zapisy, że wszelkie wypowiedzi o tym, że bez dzieci i związanych z ich wychowaniem kłopotów żyje się miło, będą skutkować wysokimi grzywnami do 400 tys. rubli" – podaje Wyborcza.