Nagroda dla twórcy jednego z najbardziej mrożących krew w żyłach filmików wędruje do Kena Stornesa. Norweg wskoczył do lodowatej wody z ponad 40 metrów w samych majtkach i... pobił rekord świata. Internauci są przerażeni nagraniem.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ken Stornes to współczesny wiking, który postanowił zapisać się w historii, wykonując szalenie niebezpieczny skok. To nie był jego pierwszy taki wyczyn, bo już nagrywał filmiki, na których podnosi ciężary na szczycie góry lub skacze z toporami do jeziora.
Norweg skoczył "na bombę" z 40 metrów. Internauci są przerażeni
Tym razem postawił wynieść "morsowanie" na jeszcze wyższy poziom - dosłownie. Razem z ekipą zamontował kładkę na klifie na wysokości 40,5 metrów. Przed skokiem rzucił kamień, by rozbić napięcie powierzchniowe tafli wody (przy takiej wysokości byłaby "twarda" jak beton). Po chwili widzimy jak skacze do wody - wygląda to tak, jakby zaliczył "blachę", czyli upadł na brzuch.
Wielu internautów zastanawia się, czy to przeżył. Owszem, to po prostu technika skoku, która pozwala mu lepiej kontrolować lot (obok widzimy wielkie tafle lotu, w które mógłby przywalić). Przed samą powierzchnią wody jednak widać, że podkurcza nogi i wpada "na bombę". To styl ekstremalnego nurkowania wprost z Norwegii, który nosi nazwę Døds.
"Po raz kolejny zabieramy rekord świata w deathdive (dosł. śmiercionośne nurkowanie) do Norwegii, gdzie jego miejsce" – czytamy w opisie nagrania. W komentarzach ludzie zastanawiają się "Jak ten facet może kwalifikować się do ubezpieczenia zdrowotnego?", "To było bolesne. Czy jego organy są na właściwych miejscach?", "Najgłupszy sposób na śmierć?".
Jedna internautka stwierdza, że "właśnie dlatego mężczyźni żyją krócej". Tu jednak muszę ją zaskoczyć, bo kobiety też robią takie śmiercionośne skoki. Obecny rekord świata należy również do Norweszki - Asbjørg Nesje, która skończyła z nieco niższej wysokości, bo z 30,5 metra.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.