Aż trudno uwierzyć, że do takiej sytuacji doszło w biały dzień w stolicy. Mieszkanka Warszawy w mediach społecznościowych opublikowała zdjęcie, na którym pokazuje, jak wygląda jej twarz po uderzeniu przez obcego mężczyznę. Twierdzi, że zupełnie bez powodu została zaatakowana przez rowerzystę, który trzymał w ręku nóż. Chociaż policja sama zareagowała na zdarzenie, to 37-latek z Ukrainy został puszczony wolno.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kobieta zaatakowana w centrum Warszawy – rowerzysta miał nóż
Chociaż Polska jest jednym z najbezpieczniejszych krajów w Europie, to niestety i tutaj zdarzają się akty przemocy i to w biały dzień. Daria sytuację, która się jej przydarzyła, opisała na swoich mediach społecznościowych.
Bardzo przepraszam za mój wygląd, ale wczoraj uderzył mnie w twarz Pan na ulicy. Myślę, że tak będę teraz zaczynała każde spotkanie, i to jest nienormalnie chore! Nienormalnie, że spacerując w centrum Warszawy z koleżanką i psem, Pan najpierw chciał przejechać Cię swoim rowerem ze słowami "Spier*****cie" i dalej wyskoczył z roweru i za nic uderzył mnie w twarz. Chore, że Pan miał jeszcze nóż w ręce – napisała na swoim Instagramie.
Co dokładnie się stało? Jak opowiedziała kobieta, spacerowała z koleżanką i psem w centrum Warszawy, gdy zaatakował ją rowerzysta. Najpierw próbował wjechać w kobiety rowerem, wykrzykując przy tym wulgaryzmy, potem zszedł z pojazdu i uderzył Darię w twarz. Zgodnie z opisem, który zamieściła na swoim profilu, agresor miał trzymać w ręku nóż.
Okazało się, że to 37-letni obywatel Ukrainy. Co ciekawe, policja sama zareagowała, bo funkcjonariusze znajdowali się niedaleko i zarejestrowali całe zdarzenie. Kobieta jednak nie jest zadowolona z tej interwencji, ponieważ mężczyzna nie został w żaden sposób ukarany.
– Chore, że policja nic nie zrobiła, powiedziała, że Pani nic nie stało strasznego, że nie uderzył nożem, jest trzeźwy i może iść do domu. I JEGO PUŚCILI! – czytamy. Kobieta miała usłyszeć, że policjanci mogą ukarać rowerzystę jedynie mandatem za to, że nie jechał drogą rowerową. Nie został zatrzymany.
Pan jest z Ukrainy. Powiedział, że ma 37 lat, pracuje na budowie, nie ma pieniędzy, także mandatu i tak nie zapłaci. (...) Jestem przerażona i jestem w totalnym szoku i strachu teraz, że muszę czuć ból i że ktoś może tak się zachowywać. Chore prawo. Chore – zakończyła.
Po komentarz do rzecznika śródmiejskiej policja zwrócił się TVN24. Jakub Pacyniak przekazał, że policja nie bagatelizuje sprawy. – Funkcjonariusze sami podjęli interwencję w związku z tym, że zauważyli sprzeczkę osób. Z relacji stron wynikało, że doszło do kłótni – poinformował. Jak dodał, na miejsce wezwano karetkę pogotowia, a ratownicy medyczni stwierdzili, że nie ma podstaw do hospitalizacji. Podkreślał, że trwają czynności w sprawie.