Obywatel Kuby postanowił podzielić się w sieci obserwacjami na temat różnic między Polską, a Hiszpanią. Wyszedł od marketów, ale opisał wiele drobnostek, które bardzo zaskoczyły go w naszym kraju. Niektóre dotyczyły tradycji, inne polskiej kuchni, a jeszcze inne produktów, które są dostępne w polskich marketach, a w Hiszpanii nie da rady ich znaleźć. O co chodzi?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Obcokrajowiec o tym, co zaskoczyło go w polskim markecie
Obywatel Kuby znany jako Jan postanowił nagrać TikToka – znajdziecie go tutaj, na którym wymienił kilka rzeczy, które zaskoczyły go w Polsce. Porównywał nasz kraj do Hiszpanii, w której mieszkał wcześniej. Zacznijmy od tego, co zaskoczyło go w polskim markecie.
Wiele osób na wakacjach traktuje wyjście do supermarketu jak małą atrakcje. Można prześledzić, jakie produkty są w danym kraju hitem i czego z nich brakuje w naszych rodzimych sklepach.
Tak też zrobił mężczyzna i wymienił kilka rzeczy, które zrobiły na nim wrażenie w polskim markecie. Wśród nich żółte pomidory – stwierdził, że nigdy takich nie widział i był zaskoczony, że pomidory występują w jakimś innym kolorze niż czerwony. Nie podzielił się jednak wrażeniami smakowymi, zrobił jedynie zdjęcie pomidorom w sklepie.
Kolejnym produktem, który zaskoczył go w Polsce była Nestea pomarańczowa – czyli mrożona herbata w butelce. Chociaż sama marka jest popularna w Hiszpanii, to mężczyzna stwierdził, że smaku pomarańczowego nigdy nie widział w żadnym hiszpańskim sklepie.
Ostatnią marketową niespodzianką było dla TikTokera to, co znalazł w Lidlu, mianowicie karty prezentowe. Karty o wartościach 50, 100 i 200 złotych można nabyć przy kasach Lidla, każda z nich jest wielokrotnego użytku, ma okres ważności 2 miesiące, a jej saldo można w dowolnym momencie sprawdzić na stronie Lidla. Mężczyzna ubolewał, że takiego rozwiązania nie ma w jego kraju.
Ale to nie był koniec jego obserwacji na temat Polski. Zdziwiły go przyjęcia weselne, zwrócił uwagę na "koszyczki ratunkowe", czyli takie, które zostawiane są w łazienkach, by goście mogli na szybko się odświeżyć albo naprawić sukienkę czy skorzystać ze środków higienicznych. W koszyczku, którego zdjęcie zrobił znajdował się dezodorant, mini zestaw krawiecki czy podpaski. Mężczyzna pochwalił ten pomysł.
Poza tym był zszokowany ilością jedzenia spożywaną na przyjęciach – uznał, że Polacy jedzą bardzo dużo w czasie biesiadowania. Ostatnia jego obserwacja była dość smutna, a raczej wzruszająca. Dotyczyła polskich cmentarzy.
Mężczyzna zobaczył bowiem dwa nagrobki usytuowane obok siebie. Na jednym z nich było napisane już imię, nazwisko i data śmierci, bo ktoś był w nim pochowany.
Na drugim widniało samo nazwisko, ale nikt nie zajmował tego grobu. Jasne było jednak, że czeka on na osobę z rodziny zmarłego, prawdopodobnie było to małżeństwo lub rodzeństwo. TikToker uznał, że to bardzo wzruszające, że osoba z rodziny za swojego życia zapisuje na nagrobku swoje nazwisko, by po śmierci spocząć obok drogiej sobie osoby.