"Wczoraj w Dolinie Selectikonova miało miejsce historyczne wydarzenie - pierwszy koncert, na którym wystąpił robot stworzony przez firmę TechFusion Dynamics" – tak zaczyna się relacja ze zdjęciami cyber-gwiazdora w dredach, na którą mogliście się natknąć w sieci. Brzmi niewiarygodnie, prawda? I tak jest w istocie, jednak tysiące internautów dało się porwać i łyknęło tego fejka.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Technologia rozwija się tak szybko, że każdego dnia jesteśmy przez nią zaskakiwani. Przesuwają się zresztą też granice, nie tylko dobrego smaku, ale ogólnie tego, co kiedyś można było uznać za niemożliwe, a teraz jest chlebem powszednim.
Koncert robota w Dolinie Selectikonova porwał tłumy... łatwowiernych internautów
Były już koncerty z hologramami zmarłych muzyków (w 2012 r. tak "zaśpiewał" raper Tupac). Nawet w Polsce organizowane są wydarzenia z występami vocaloidów, czyli zaprogramowanych od zera (i jedynek) i animowanych gwiazd popu (najsłynniejsza w pełni cyfrowa wokalistka to Hatsune Miku). Śpiewające roboty to też nic nowego, ale cały taki koncert na stadionie? Tego jeszcze nie było!
"Tłumy widzów wypełniły stadion, aby być świadkiem tego przełomowego widowiska. Robot, wyposażony w najbardziej zaawansowane technologie, zaimponował publiczności swoją sztuką i danymi głosowymi" – czytamy dalej w relacji, która obiegła Facebooka. Poniższy post ma ponad 4,3 tysiące udostępnień.
"Przerażające... to co artyści będą robić?", "Nigdy bym nie poszła na taki koncert, nawet gdyby ktoś mi dopłacał!", "Szykują koniec ludzkości. Zawładną nami roboty. Zostaniemy niewolnikami. Taki szykują nam los. Okropna przyszłość czeka ludzkość", "Przerażające. Czym tu się zachwycać. Gdzie ci ludzie mają rozumy?" – pisze część internautów. Na szczęście są też tacy, co mają rozumy i zauważyli, że to fake news.
Viralowy post został wygenerowany przez AI. To fejk szyty bardzo grubymi nićmi
W relacji pojawiają się nazwy prawdziwych firm (od TechFusion Dynamics, Apple, OpenAI), a także sławne osobistości, które niby się bawiły z tłumem (Leonardo DiCaprio, Mark Zuckerberg, Jessica Chastain oraz znajomo brzmiący, ale zupełnie zmyślony dr Elon Makedonsky).
Niektórzy potraktowali to jako dowód autentyczności. Jednak przede wszystkim na żadnej mapie nie znajdziemy Doliny Selectikonova (pewnie chodziło o Silicon Valley - Dolinę Krzemową), gdzie miał się odbyć historyczny koncert.
Całość do tego jest napisana łamanym językiem polskim ("Występ robota jako raper był szczególnie pod wrażeniem publiczności. Jego cnotliwa mistrzostwo rymów i nieskazitelne oddanie wywołały burzę oklasków"), ale można to tłumaczyć... słabym tłumaczeniem translatora.
Są jeszcze zdjęcia. Przede wszystkim zdjęcia świadczą o tym, że to fejk. Wyglądają oczywiście realistycznie, ale spójrzcie na spodnie "artysty": na każdym ujęciu są inne i dziwne (nawet Taylor Swift nie przebiera się tak często na koncertach). Nie ma też informacji, jaką ksywkę miał robot, a to przecież dość istotne...
Pojawia się też ważniejsze pytanie: taki duży event, a zero filmików? Cóż AI już potrafi generować wideo, ale autor tego fejka (prawdopodobnym źródłem jest ten post agencji Techsol po rosyjsku, bo na niego powołuje się portal newo.ai) - pewnie też wygenerowanego przez AI (mam nadzieję, że dla zabawy, ale ludzie to i tak łyknęli) na to nie wpadł.
Koncerty robotów w przyszłości nas z pewnością czekają: i to pewnie nawet wcześniej niż myślimy. Jednak już w teraźniejszości takie fejki to codzienność. Nie wierzcie od razu we wszystko, co zobaczycie w internecie, weryfikujcie informacje np. w wyszukiwarce, a także zwracajcie na szczegóły, bo to zwykle one zdradzają, że coś zostało wygenerowane.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.