Warszawa uchodzi za jedno z tych miejsc w Polsce, gdzie na PiS się nie głosuje. Podobnie jak w Gdańsku, Wrocławiu, Krakowie czy Poznaniu reguła jest taka, że partia Jarosława Kaczyńskiego, choćby nawet wygrywała w skali ogólnopolskiej, nie ma czego szukać na przykład w wyborach samorządowych. Tymczasem nawet w stolicy Polski punktowo znajdziemy miejsca, które sprzyjają PiS. Tak było do niedawna w okolicach stadionu warszawskiej Olimpii.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dziennikarze sprawdzili, jak w wyborach samorządowych chcą głosować sprzedawcy i stali bywalcy bazaru. To tutaj skupia się jak w soczewce życie jak z epoki minionej. Można znaleźć tu tanie warzywa, używane przedmioty prosto z koca czy mięso na stołach. I to tutaj ludzie masowo głosowali wcześniej na PiS.
Na bazarku na warszawskiej Olimpii już nie chcą głosować na PiS
Dziennikarski materiał powstał trzy miesiące po zmianie rządów w Polsce. I sympatie sprzedawców oraz stałych bywalców bazarku najwyraźniej się zmieniły.
Jedna z emerytek boi się o zdobycze z czasów rządów partii Jarosława Kaczyńskiego. – Byle nie zabrali socjalu – powiedziała jedna z emerytek i dodała, że zdaje sobie sprawę z tego, że wychodzą właśnie kolejne afery z czasów rządów PiS.
– W końcu dociera to do ludzi, bo PiS nie ma TVP. Nawet w Polsacie już inaczej gadają – powiedziała rozmówczyni "GW".
Czytaj także:
70-letni pan Czesław zauważa różnicę w sposobie prezentowania informacji. – Ja to lubię sobie porównać. Oglądam nowe "Wiadomości" i na drugą nóżkę TV Republika. Jakby z dwóch różnych światów nadawali – zauważył.
Kolejny rozmówca też nie ma dobrego zdania o PiS. – Sami sobie teraz w kolano strzelają tym chamstwem. Samorządowe wybory też przegrają – powiedział.
Inne osoby zauważają, że na rozliczenia obecnej władzy obecnie jest z wcześnie. Z drugiej strony są też inne osoby, które mają w tej kwestii przeciwne zdanie.
– Wprowadzają reżim, a nie wolność. Likwidują prasę, telewizję, Bodnar przeprowadził zamach na prokuratorów. Teraz chcą Trybunał Konstytucyjny likwidować. Drugą Białoruś robią – przekonuje jedna z handlarek.
"Wyborcza" rozmawiała też z warszawską radną Koalicji Obywatelskiej Renatą Niewitecką, która – rzecz jasna – ma w sprawie ewentualnych sympatii politycznych na bazarku sprecyzowane zdanie.
– W kampanii do parlamentu miałam wrażenie, że większość tutaj jest za PiS (...) Nikt nie zabrał 800 plus, trzynastki, czternastki. Rząd wywiązuje się z obietnicy podwyżek dla nauczycieli – powiedziała Niewitecka.