Lekarze coraz częściej stawiają diagnozy dotyczące rzadkich postaci nowotworów. Chirurg onkolog, dr n. med. Paweł Kabata, podkreśla, że nikt nie potrafi jednoznacznie wyjaśnić tego zjawiska, przy czym jedyną zauważalną zmienną było wystąpienie pandemii i związane z nią zakażenie COVID-19, które dotknęło każdego z nas.
Reklama.
Reklama.
Drastyczny wzrost chorych na raka. Diagnozowane są coraz rzadsze nowotwory
Nagła złożoność przypadków medycznych stawia przed lekarzami nowe wyzwania diagnostyczne i terapeutyczne, wymagające bardziej kompleksowego podejścia do opieki nad pacjentami. Co najbardziej niepokoi specjalistów?
1. Wzrost zachorowań wśród młodych osób
Codziennie setki osób w Polsce otrzymuje diagnozę nowotworu. Perspektywa najbliższej przyszłości jest niezbyt optymistyczna. Prognozy według danych GLOBOCAN wskazują, że do 2040 roku liczba zachorowań i zgonów z powodu nowotworów globalnie wzrośnie co najmniej o połowę. To oznacza, że za dwie dekady co piąta osoba będzie zmagać się z chorobą nowotworową. Na dodatek eksperci wskazują na coraz młodszy wiek pacjentów, u których rozpoznawany jest rak.
– Kończymy właśnie 11. edycję akcji Avon Gabinety z Różową Wstążką. Przebadaliśmy 200 pacjentek i wykryliśmy i potwierdziliśmy już pięć raków piersi w grupie wiekowej 42-48 lat – wskazuje ginekolog i położnik dr n. med. Jacek Tulimowski.
– Kiedy zadzwoniłem skonsultować się w tej sprawie z kolegami z Instytutu Onkologii, mówiąc, że mam dużo tak młodych pacjentek z rakiem piersi, to usłyszałem, że widzą to samo. Jest znacznie więcej pacjentek leczących się w Centrum Onkologii w Warszawie, średnia wieku kobiet, które się teraz zgłaszają do COI, to 45- 55 lat. To się pokrywa z prognozami WHO, mówiącymi, że w 2050 r. zaobserwujemy wzrost śmiertelności na nowotwory w grupach osób młodych o 80 proc., w stosunku do 2020 roku – podsumował w rozmowie z Wirtualną Polską.
– Obecnie mamy bardzo dużo bardzo zaawansowanych raków. Nikt nie wie, dlaczego tak jest, a jedyną zmienną była pandemia i COVID, który prawie każdego dosięgnął, nie wiemy, czy to ma jakiś związek. Natomiast widzimy, że pacjenci, którzy teraz do nas trafiają, chorują inaczej. Widzimy zmianę: albo mamy do czynienia z bardzo zaawansowanymi chorobami, albo z bardzo nietypowymi przebiegami, które odbiegają od tego, do czego byliśmy przyzwyczajeni – tłumaczy specjalista.
– Coraz częściej widzimy wyjątkowo agresywne nowotwory, bardzo rzadkie postaci nowotworów, albo takie, które przebiegają w sposób zupełnie inny, niż by nakazywała wiedza medyczna odnośnie do samej biologii nowotworów. Jest też bardzo dużo zaawansowanych nowotworów. Mamy młode osoby z bardzo agresywnymi postaciami. Mamy osoby starsze, 90-letnie z tak agresywnymi postaciami, że kiedyś w ogóle nikt by nie przypuszczał, że może to dotyczyć pacjenta w tak podeszłym wieku, bo jest pewna określona biologia nowotworów – podkreśla dr Kabata.
3. Opóźniona diagnoza
Lekarze bardzo często zwracają uwagę na zbyt późną diagnostykę, czyli tzw. przechodzone nowotwory. Jednym z czynników jest między innymi niechęć pacjentów do przeprowadzania badań profilaktycznych.
Zgodnie z opiniami lekarzy, istnieje również brak rozwiązań systemowych i potrzeba szerszego spojrzenia na zdrowie pacjenta. Eksperci podkreślają, że nadal brakuje centralnego rejestru obejmującego wyniki cytologii, co istotnie ułatwiłoby przepływ informacji w obszarze opieki zdrowotnej.
Czytaj także:
– Cały absurd miernej diagnostyki w Polsce polega na braku informacji o diagnostyce. Na przykład przychodzi do mnie pacjentka na USG piersi, ja jej robię USG, ale nie omieszkam przy tym zapytać, kiedy ostatnio miała badanie ginekologiczne i cytologię (...) Natomiast jeżeli będę stosował metodę minimum i wykonam jej tylko USG, to co będę wiedział o jej stanie zdrowia? – pyta ginekolog.
– W dodatku nie ma centralnego rejestru danych na temat badań pacjentów. Nie możemy sprawdzić, czy pacjentka ma cytologię wykonaną w państwowej placówce, jaki jest jej wynik, ponieważ lekarz w prywatnym gabinecie nie ma wglądu do tych danych. Takie dane nie są gromadzone, bo to jest kraj, który żyje na granicy tektury i papieru toaletowego – podsumował ekspert.